poniedziałek, 5 lipca 2010

Tour de Fleece 2010 - start opóźniony

Zaczynam dzisiaj (nie licząc piątkowego falstartu). W weekend zaprzątały mnie inne (na szczęście całkiem miłe) sprawy.


Nie przędę nic zaskakującego - żadnych nowości. Zaprzyjaźniłam się z aquariusem na dobre. To już trzeci motek, który kręcę z tej mieszanki. W sumie mam 500 g, więc jeszcze trochę tego będzie, tylko nie wiem czy od razu. Pierwszy motek miał 100 g i 255 metrów, drugi 100 g i 210 metrów, ciekawe ile będzie miał trzeci? A że nie idealnie równo? Równo można na maszynach, a tu zawsze jakaś miła  - albo mniej miła ;-( - niespodzianka.

A ponieważ w naszym wyścigu kolarskim gonię ogony siadam dzisiaj jeszcze do drugiego singla, tylko ogródek podleję, bo susza u nas, słońce nieźle daje popalić roślinom.

Ja tam się cieszę z upału - jako znany jaszczur lubię się wygrzewać (nareszcie można zdjąć kalesonki - mawiał mój Dziadek przy +30 stopni C - taakie "gieny", a co...)

2 komentarze:

  1. Gratuluję startu i pomysłu na zabawę :)Ujawnij się na Prząśniczce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. egunia... kup zraszacz! Koniecznie :))) Jest tego od zarąbania w sklepach! Co kilkanaście minut przestawiasz go tylko dalej, dalej i dalej... jeśli masz duży obszar do podlania. Podlewa się samo a Ty przędziesz, przędziesz... i przędziesz :)
    Ja już nie trace czasu na podlewanie :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.