Szala przybywa pomału, bo ja siedzę w ogrodzie. Po wizycie Jednej Takiej, która TYLKO w dzieciństwie tkała, poprawiłam te wszytkie sznureczki i niteczki. Jest lepiej! Nie wdaję się w szczegóły, bo znowu Was zanudzę.
Teraz o ogródku. Zakładałam go rok temu. Z prerii, którą założył wokół domu M. wyrwałam niewielki kawałek gruntu - bez trawy. Na części posadziłam truskawki. W miastowym życiu najbardziej brakowało mi smaku truskawek prosto z krzaczka :) Dziś pierwszy zbiór!
Obok rząd poziomek i ziołowa grządka. W tym roku posadziłam też pomidory (wyhodowane samodzielnie od nasionka - taka ekstremistka jestem) i ogórki. Oczywiście jest sałata, koperek i szczypiorek. A dalej kwiaty. W zeszłym sezonie miałam cały rozsadnik małych roślinek. Część mi zmarniała, ale mam swoje ostróżki (niedługo zakwitną), naparstnice, kilka gatunków goździków, ozdobne krwawniki, bratki itd, itp.
Moja idee fix to róże. M. twierdzi, że u nas klimat zbyt srogi (faktycznie wszystkie nieokryte pędy przemarzły), że róże chorują, żrą je mszyce i inne robale, potrzebują dobrej ziemi, i tak dalej. Na zdjęciu powyżej różyczka kupiona w tym roku - zakwitła jako pierwsza (pewnie była pędzona). Moje posadzone w ubiegłym roku róże odbiły po ciężkiej zimie, ale mają dopiero pąki. Chucham i dmucham - psikam miedzianem (na czarną plamistość, bo w ubiegłym roku miały), zwalczam mszyce (już wlazły cholery jedne!), odchwaszczam, nawożę, gadam do nich i oglądam codziennie.
Oczywiście mam ogrodowych "pomocników". Koty bawią się w "kocie szachy"* między kwiatami, ewentualnie załatwiają swoje inne potrzeby :<. A że koty są trzy ogłosiłam kapitulację. (na zdjęciu prawdziwy łowca - Diesel)
Owca dorwała się do wiciokrzewu - obżarła go dokładnie co do listeczka. Jak spuszczę ją na chwilę z oczu (kiedy biega luzem) z miejsca wlezie w truskawki i obżera im liście. Lubi też kwiatki fuksji (już ich nie mam, bo zjadła) i margerytek.
Faza przeżuwania - owca schowała się w cieniu pod domem.
Kończę, bo ogródek wzywa - sucho i trzeba podlewać. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca ogrodowych wynurzeń. Coś czuję, że nie ostatnich. Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających, czytających i komentujących. Buziaki!
*Jak nie wiesz, co to są kocie szachy przeczytaj książkę "Kot w stanie czystym" T. Pratchetta" - tylko dla właścicieli kotów.