poniedziałek, 28 czerwca 2010
Marzanna barwierska (Rubia tinctoria)
Koleżanka Stella stwierdziła, że mokre zafarbowane czesanki przypominają jej jelita ;-) Od razu więc przepraszam, że narażam Was na taki widok nieszczególny. Jednak chciałam na bieżąco podzielić się moimi barwierskimi doświadczeniami.
Fotografia przedstawia czesankę (merino 18 mic) pofarbowaną za pomocą marzanny barwierskiej. Marzannę kupiłam u Leeny.Ciemniejsza (nieco żółta w tonie) jest czesanka farbowana po bejcowaniu ałunem i kamieniem winnym, jaśniejsza (druga "frakcja") - tylko na ałunie. Nie udało mi się uzyskać koloru ciemnoczerwonego, choć taki miałam zamiar. Być może kąpiel barwierska była zbyt słaba (za mało marzanny użyłam?) Na dokładkę ta ciemniejsza jest trochę podfilcowana - będę musiała ją rozczesywać. Ogólnie z odcieni jestem zadowolona - myślę, że mogą ładnie komponować się w planowanych przeze mnie mixach.
Jeśli chodzi o samą marzannę - niegdyś była rośliną hodowaną i w Polsce do celów barwierskich. Jest to wieloletnia bylina - pierwsze "zbiory" można uzyskać po trzech latach hodowli. Obecnie nie udało mi się znaleźć jej w kraju i dlatego ściągałam wysuszony korzeń aż z Finlandii.
Chętnie przygarnę sadzonki lub nasiona, gdyby ktoś wiedział gdzie można je pozyskać.
niedziela, 27 czerwca 2010
Update - kolory realnie
Etykiety:
BFL,
farbowanie,
liście brzozy,
merino,
moje włóczki,
ukończone w 2010
środa, 23 czerwca 2010
Aquarius: merino z jedwabiem
Jest to100 gram merino z jedwabiem. Myślałam, że wyjdzie cieńsza, ale mam 255 metrów... Widać tak ma być. Włóczka jest błyszcząca i trochę lejąca (jedwab).
Walczę z nowym aparatem - mam problemy z uchwyceniem kolorów.
Próby z moimi ostatnimi włóczkami:
"Oliwka" jest w rzeczywistości bardziej żywa, zielonkawo-żółtawa, na zdjęciach wychodzi matowa i nieładna, a szkoda.
Sprawdza się przeczytana gdzieś opinia, że włóczki przędzione ręcznie powinny odleżeć - wzięte po tygodniu do ręki (po praniu, naciąganiu itd) sporo zyskują. Stają się bardziej puchate, pełne, no nie wiem jak to nazwać.
Kombinuję dalej z farbowaniem - kora dębu jest be... albo ja jestem niekumata.
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Kora kruszyny
Weźmij kocioł miedziany, mocz w nim korę kruszyny pozyskaną łońskiego roku przez noc całą. Rankiem odciągnij wywar, gotuj dwie godziny. W tem to wywarze namocz runo owcze pierwszorzędnej jakości i gotuj na małem ogniu dwie godziny następne...
Potem jeszcze moczenie w wodzie z sodą oczyszczoną i voila:
Kotła miedzianego nie posiadam - użyłam siarczanu miedzi (uwaga - trujący!) Po wyjęciu z kąpieli wełna ma kolor brunatno-żółtawy. Chciałam uzyskać bardziej czerwony kolor, ale nie miałam ługu (ani potasu), więc użyłam sody oczyszczonej (też jest zasadowa). Wyszły łososiowo-bladoróżowe odcienie. Zdjęcie trochę przekłamuje kolory. U dołu "pierwsza frakcja", u góry drugie barwienie w tej samej kąpieli (krótsze) - wyszedł złamany róż (albo angielski jak kto woli).
A! Obyło się bez skalpowania krzewów kruszyny z pobliskiego lasu - korę kruszyny zanabyłam w sklepie zielarskim po niezwykle umiarkowanej cenie.
Farbowane runo odleży swoje, bo wreszcie dogadałam się z Aquariusem. Powiedział mi, że jednak woli być bardzo cienki - 42 WPI w singlu, a wiec po skręceniu dwóch nici będzie "lace" raczej.
I jeszcze dla porządku (i pochwalenia się, a co) pokażę fotki z sobotniej imprezy rodzinnej. W skromnej roli zasłaniacza ramion panny młodej wystąpił szal mojej produkcji:
W pierwszorzędnej roli panny młodej moja siostra kochana...
I to tyle zeznania na dziś... Pozdrawiam i lecę chałupę sprzątać.
Potem jeszcze moczenie w wodzie z sodą oczyszczoną i voila:
Kotła miedzianego nie posiadam - użyłam siarczanu miedzi (uwaga - trujący!) Po wyjęciu z kąpieli wełna ma kolor brunatno-żółtawy. Chciałam uzyskać bardziej czerwony kolor, ale nie miałam ługu (ani potasu), więc użyłam sody oczyszczonej (też jest zasadowa). Wyszły łososiowo-bladoróżowe odcienie. Zdjęcie trochę przekłamuje kolory. U dołu "pierwsza frakcja", u góry drugie barwienie w tej samej kąpieli (krótsze) - wyszedł złamany róż (albo angielski jak kto woli).
A! Obyło się bez skalpowania krzewów kruszyny z pobliskiego lasu - korę kruszyny zanabyłam w sklepie zielarskim po niezwykle umiarkowanej cenie.
Farbowane runo odleży swoje, bo wreszcie dogadałam się z Aquariusem. Powiedział mi, że jednak woli być bardzo cienki - 42 WPI w singlu, a wiec po skręceniu dwóch nici będzie "lace" raczej.
I jeszcze dla porządku (i pochwalenia się, a co) pokażę fotki z sobotniej imprezy rodzinnej. W skromnej roli zasłaniacza ramion panny młodej wystąpił szal mojej produkcji:
W pierwszorzędnej roli panny młodej moja siostra kochana...
I to tyle zeznania na dziś... Pozdrawiam i lecę chałupę sprzątać.
Etykiety:
farbowanie,
kołowrotek,
kora kruszyny,
merino,
przędzenie,
szal,
ukończone w 2010
wtorek, 15 czerwca 2010
Oliwka
Powstała z tego:
A teraz kilka informacji dla zainteresowanych.
Naturalna czesanka BFL (bluefaced leicester) pofarbowana za pomocą liści brzozy na zaprawie ałunowo-miedzianej na kolor oliwkowy uprzędziona ręcznie skręcona z dwóch pojedynczych nitek (2 ply).
114 gram ma 265 metrów, czyli jest grubsza niż poprzednie moje wełny i oto mi chodziło.
Mam w planach kolejne farbowanie metodami naturalnymi, ale o tym później.
Naturalna czesanka BFL (bluefaced leicester) pofarbowana za pomocą liści brzozy na zaprawie ałunowo-miedzianej na kolor oliwkowy uprzędziona ręcznie skręcona z dwóch pojedynczych nitek (2 ply).
114 gram ma 265 metrów, czyli jest grubsza niż poprzednie moje wełny i oto mi chodziło.
Mam w planach kolejne farbowanie metodami naturalnymi, ale o tym później.
Etykiety:
BFL,
farbowanie,
liście brzozy,
moje włóczki,
przędzenie,
ukończone w 2010
czwartek, 10 czerwca 2010
Nowy "kwiatek" i same wtopy
Najpierw mój "Kwiatek" :
A teraz o wtopach. Ja wiem, że lepiej pisać o samych sukcesach i udanych projektach, ale niektóre osoby mogą przez to popadać w kompleksy (ja tak mam, jak oglądam same cudne prace i ani jednego baboka u kogoś). Dziś siedziałam w domu od rana i zamiast serii sukcesów, dostałam parę razy po nosie.
Po pierwsze - na własne życzenie zaświniłam czesankę:
Już wiem, dlaczego należało barwnik umieścić w woreczku, a nie wsypywać luzem do gara z czesanką :-(
A jak się człowiek śpieszy, to wychodzą baboki:
Efekt niepokoju w nogach - za szybko kręcisz, to przekręcisz - te włóczki są zbyt mocno skręcone. Opamiętałam się przy tej oliwkowej dopiero. Poranna próbka Aquariusa (piękna czesanka merino+jedwab) niby ładna (33 WPI - chciałam zostawić w singlu), ale jest zbyt skręcona.
A na pociechę mam letnie stanowisko kręcenia:
Pozdrawiam wszystkich czytających.
- Ze specjalną dedykacją dla Marzenny :-)
Po pierwsze - na własne życzenie zaświniłam czesankę:
Już wiem, dlaczego należało barwnik umieścić w woreczku, a nie wsypywać luzem do gara z czesanką :-(
A jak się człowiek śpieszy, to wychodzą baboki:
Efekt niepokoju w nogach - za szybko kręcisz, to przekręcisz - te włóczki są zbyt mocno skręcone. Opamiętałam się przy tej oliwkowej dopiero. Poranna próbka Aquariusa (piękna czesanka merino+jedwab) niby ładna (33 WPI - chciałam zostawić w singlu), ale jest zbyt skręcona.
A na pociechę mam letnie stanowisko kręcenia:
Pozdrawiam wszystkich czytających.
Etykiety:
farbowanie,
indygo,
kołowrotek,
merino,
o tym i owym
środa, 9 czerwca 2010
Kaszebsci mozdrech
Udało mi się uchwycić kolor tej włóczki, co nie jest łatwe.
Jeszcze fotki z "procesu produkcyjnego":
Kaszebsci mozdrech
Włóczka 2 ply 100% wełna owiec rasy wensleydale o niezwykle długich włóknach. W wyglądzie przypomina trochę mohair - czego na fotkach nie udało mi się uchwycić.
Czytałam, że jest łatwa w przędzeniu. Nie podzielam tej opinii. Mnie było ciężko wyciągać te długie włókna. Każda chwila nieuwagi kończyła się "kokonkiem" i rozplątywaniem. Być może powinnam była rozczesać runo po farbowaniu. Nie mam (jeszcze) grępli, więc tego nie zrobiłam. Efekt jest jednak wart tej pracy. Włóczka jest bardzo efektowna. Mała uwaga - gryzie (jest jeszcze niewyprana, może pranie to zmieni)
Na koniec trochę danych "technicznych":
2 ply 525 metrów/100 g 24 WPI (lace)
ręcznie farbowane runo (liście brzozy+ałun)
A kto wie co to jest "kaszebsci mozdrech" ;-)
Jeszcze fotki z "procesu produkcyjnego":
Kaszebsci mozdrech
Włóczka 2 ply 100% wełna owiec rasy wensleydale o niezwykle długich włóknach. W wyglądzie przypomina trochę mohair - czego na fotkach nie udało mi się uchwycić.
Czytałam, że jest łatwa w przędzeniu. Nie podzielam tej opinii. Mnie było ciężko wyciągać te długie włókna. Każda chwila nieuwagi kończyła się "kokonkiem" i rozplątywaniem. Być może powinnam była rozczesać runo po farbowaniu. Nie mam (jeszcze) grępli, więc tego nie zrobiłam. Efekt jest jednak wart tej pracy. Włóczka jest bardzo efektowna. Mała uwaga - gryzie (jest jeszcze niewyprana, może pranie to zmieni)
Na koniec trochę danych "technicznych":
2 ply 525 metrów/100 g 24 WPI (lace)
ręcznie farbowane runo (liście brzozy+ałun)
A kto wie co to jest "kaszebsci mozdrech" ;-)
Etykiety:
farbowanie,
liście brzozy,
moje włóczki,
przędzenie,
ukończone w 2010,
wensleydale
niedziela, 6 czerwca 2010
Farbowanie wełny naturalnymi barwnikami
Otaczające mnie "okoliczności przyrody" skłaniają do poszukiwań. Postanowiłam spróbować swoich sił w farbowaniu naturalnymi barwnikami. Zaopatrzyłam się w zbiór receptur - książkę Weroniki Tuszyńskiej "Farbowanie barwnikami naturalnymi" (nawiasem - bardzo polecam).
Brzózek ci u nas dostatek - postanowiłam zacząć od liści brzozy. Wywar nie wróżył jakichś sukcesów. Dopiero po dodaniu ałunu - bingo - wydzielił się żółty barwnik!
To efekt farbowania runa owiec rasy Wensleydale liśćmi brzozy na ałunie:
To efekt farbowania runa owiec rasy Wensleydale liśćmi brzozy na ałunie:
Ma śmieszne loczki, które widać w czesance.
Po farbowaniu barwnik nie był wyczerpany, więc eksperymentowałam dalej. Dodałam szczyptę tego i owego :-) (a dokładniej siarczanu miedzi) i zafarbowałam kolejną czesankę. Tym razem było to runo owiec rasy bluefaced leicester. Kolor (zgodnie z oczekiwaniami) - oliwkowy:
A tu porównanie obu zafarbowanych czesanek:Po farbowaniu barwnik nie był wyczerpany, więc eksperymentowałam dalej. Dodałam szczyptę tego i owego :-) (a dokładniej siarczanu miedzi) i zafarbowałam kolejną czesankę. Tym razem było to runo owiec rasy bluefaced leicester. Kolor (zgodnie z oczekiwaniami) - oliwkowy:
Gdyby ktoś chciał spróbować swoich sił w tej zabawie potrzebuje:
- ok. pół kilograma liści brzozy
- 12 gram ałunu (do zdobycia na Allegro jako środek przeciw poceniu się :-)))
Koniecznie dajcie znać jak Wam poszło!
Update:
Ważna uwaga - używamy garnka "niespożywczego". Niektóre składniki barwników mogą być trujące, dlatego trzeba przeznaczyć oddzielne naczynia do takich eksperymentów (najlepiej zwykły emaliowany garnek).
sobota, 5 czerwca 2010
Lazurowe Wybrzeże BFL
BFL, czyli Bluefaced Leicester
100 g - ukręciłam aż 540 metrów 2 ply ze 100 gram. Nie wiem, czy to nie przesada.
Ręcznie farbowane runo, uprzędzione metodą fraktali.
BFL niesamowicie miękki.
PS
Z nowego aparatu foto cieszyłam się przedwcześnie - poszedł do reklamacji...
100 g - ukręciłam aż 540 metrów 2 ply ze 100 gram. Nie wiem, czy to nie przesada.
Ręcznie farbowane runo, uprzędzione metodą fraktali.
BFL niesamowicie miękki.
PS
Z nowego aparatu foto cieszyłam się przedwcześnie - poszedł do reklamacji...
Subskrybuj:
Posty (Atom)