czwartek, 28 lutego 2013

Przędzenie

Szuwarek gotowy. Wyprany, a nawet już przewinięty w "kulkę". Mam 165 gr dość grubej włóczki (tak mniej więcej na druty 5-6 mm). Zastanawiam się czy wymyślać coś z samego szuwarka (komin?), czy może połączyć z jakąś inną włóczką i zdecydować się na większy projekt. "Widzę to" chyba z jakąś czarną włóczką w paski...
Co do alpaki: próbka wyszła za gruba. Muszę pokombinować i albo prząść "na cienko" albo pomieszać alpakę z wełną owczą (na gręplach albo przy splataniu nitek). To, co mi wychodzi nadaje się co najwyżej na kocyk lub derkę :( Trochę więcej wysiłku muszę w to włożyć, żeby efekt mnie zadowolił.
Pozdrawiam słonecznie

poniedziałek, 25 lutego 2013

Ma być poduszka

... tylko coś wolno przyrasta.
Zaczęłam jeszcze latem, potem rzuciłam w kąt, a teraz czas nadszedł, aby wyciągnąć to "dzieło". Inaczej zamieni się w UFO-k, jak nic.
Jak to zrobić znajdziecie TU. Co prawda po angielsku, ale po obrazkach można dojść, bo wzór jest łatwy.
Włóczka to jakaś mikrofibra z YarnArt-u. Trochę się ślizga po szydełku nadmiernie. Może dlatego latem to cisnęłam w kąt?
Pozdrawiam

środa, 20 lutego 2013

Alpaka

Dzięki hojności moich koleżanek (link i link) mam spory zapas alpaczego runa. Część uprałam jeszcze latem i teraz wyciągnęłam do przędzenia. Na zdjęciu runo w trakcie gręplowania (ręcznymi gręplami).
Alpaki to bardzo czyste zwierzęta. Runo jest zwykle zapiaszczone, bo piaskowe kąpiele to ulubiona rozrywka tych zwierząt, no i zawiera sporo zanieczyszczeń roślinnych. Jakieś trawki, nasionka ziół... W trakcie prania udało mi się wypłukać piasek, ale roślinne "śmietki" trzeba pracowicie wybierać ręcznie. Opłaca się, bo ułatwia to późniejsze przędzenie.
Alpakowe runo ma piękne naturalne kolory, farbowanie jest tu zupełnie zbędne. Włóczka z samej alpaki ma charakterystyczny włosek (w fabrycznych alpakowych włóczkach jest także), a wyroby są bardzo miękkie, wręcz "lejące". Być może dlatego fabryczne włóczki z alpaki zwykle zawierają domieszkę innych włókien: wełny owczej, akrylu, a czasem nawet jedwabiu.
Wracam do czesania :)

wtorek, 19 lutego 2013

Szuwary

Nie było mnie tu niemal miesiąc. Po prostu nie dziergałam. To znaczy - dziergałam, ale potem szybciutko prułam. Same baboki mi wychodziły. Ostatnio doszłam nawet do wniosku, że nie umiem już robić na drutach.

Wobec powyższego wyciągnęłam dziś kołowrotek. Okazało się, że porzuciłam zaczęty projekt "szuwarowy". Jedna szpulka pełna, a druga czekająca na zapełnienie. Po tego apetyczny kłębuszek skręcony z dwóch nitek na próbę. Co prawda już Szuwarowe włóczki robiłam, ale to ostatni raz - przyrzekam. Więcej tego cudu nie mam, więc nie będzie :)

Mam nadzieję, że odkurzony kołowrotek pokręci się trochę, bo niemal o nim zapomniałam, a zapasy runa do przerobienia mam spore. Nowe włóczki - nowe pomysły na dzierganie. I tego mi właśnie trzeba.

Pozdrawiam wytrwałe czytelniczki (i czytelników)