Róż pudrowany, przygaszony - całkiem jak jesienne róże...
Kolor uzyskałam z fermentowanej marzanny - jakiś czas temu eksperymentowałam (raczej nieudanie) z naturalnymi barwnikami. Na szczęście mam wśród najbliższych fankę różu w każdym odcieniu (no, może poza "Barbiowym") Ze 100 gram czesanki mam 505 metrów włóczki 2 ply - będzie na szalik lub chustkę.
wtorek, 28 września 2010
sobota, 25 września 2010
Szalik (znowu niebieski)
Skończyłam szalik:
Wzór: Lace Ribbon Scarf (free)- sięgnęłam po niego po raz drugi
Włóczka: farbowana przeze mnie czesanka (barwnikami sztucznymi produkcji polskiej), przędziona ręcznie przeze mnie
Szalik ma 150 cm x 34 cm i nieskromnie powiem, że bardzo mi się podoba ;-)
W ten sposób przeszłam całą drogę od czesanki, poprzez farbowanie, przędzenie, dzierganie do gotowego wyrobu. Frajda niesamowita!
Od owieczki do szalika:
Szalik w sam raz na nadchodzącą jesień...
wtorek, 21 września 2010
Walczę z czarną serią
Podnosi hydra łeb do góry, to trzeba walczyć! Ząb uratowany, inne sprawy przeboleję (albo i nie). Wrzesień dobiega końca (no dobrze, wiem, że dopiero 21 dziś jest). Trzeba przywyknąć do trybu bojowego.
Czasu (wolnego) mam mniej, ale to nie znaczy, że zaniechałam robótek.
Ten zezwłok to szalik, który robię z własnoręcznie uprzędzionej włóczki. Już za chwileczkę, już za momencik będzie gotowy - wtedy napiszę o nim więcej.
Plany dalsze takze mam, a jakżeby inaczej. Przede wszystkim zamierzam wziąć udział w dwóch spotkaniach:
- prządek
- patchworkowe
Może ktoś się waha i chciałby dołączyć?
Pozdrawiam i zapraszam w imieniu organizatorek.
Czasu (wolnego) mam mniej, ale to nie znaczy, że zaniechałam robótek.
Ten zezwłok to szalik, który robię z własnoręcznie uprzędzionej włóczki. Już za chwileczkę, już za momencik będzie gotowy - wtedy napiszę o nim więcej.
Plany dalsze takze mam, a jakżeby inaczej. Przede wszystkim zamierzam wziąć udział w dwóch spotkaniach:
- prządek
- patchworkowe
Może ktoś się waha i chciałby dołączyć?
Pozdrawiam i zapraszam w imieniu organizatorek.
sobota, 18 września 2010
Moje ssskarby!
Dotarła do mnie przesyłka z nowymi czesankami. Teraz przez pół roku możecie tu nie zaglądać - będzie monotematycznie - mam zamiar uprząść te ssskarby...
Wpisów mniej, bo wrzesień jest dla mnie ciężki. A w tym roku to już kompletnie odpadam - do typowych wrześniowych obowiązków mam parę dodatkowych problemów. Może ktoś wie, jak przerwać czarną serię? Zawsze myślę, że już więcej dureństw nie może mi się zdarzyć, a tu - masz babo placek. Wczoraj złamał mi się ząb - oczywista oczywistość, że w piątek po południu. Dentysta najszybciej w poniedziałek... o kosztach odbudowy zęba wolę nie myśleć.
Wpisów mniej, bo wrzesień jest dla mnie ciężki. A w tym roku to już kompletnie odpadam - do typowych wrześniowych obowiązków mam parę dodatkowych problemów. Może ktoś wie, jak przerwać czarną serię? Zawsze myślę, że już więcej dureństw nie może mi się zdarzyć, a tu - masz babo placek. Wczoraj złamał mi się ząb - oczywista oczywistość, że w piątek po południu. Dentysta najszybciej w poniedziałek... o kosztach odbudowy zęba wolę nie myśleć.
środa, 8 września 2010
Farbiarskie niepowodzenia?
Miał być ciemnobrązowy, a jest...
...wielbłądzi, bułany, czy jak to nazwać. O dziwo - z orzecha włoskiego (niedojrzałe owoce na zimno)
A teraz :
Efekt dwutygodniowego fermentowania indygo za pomocą marzanny z otrębami. Zasadowość miał dać potaż (potem dodawałam też sodę oczyszczoną). Pożytek z tego taki, że róż angielski jest do zaakceptowania, choć z niebieskim (a miał być niebieski!) ma niewiele wspólnego... Poza tym odkryłam "patent z pończochą" - czesanka farbowana w pończosze nie zbiera farfocli z kąpieli, więc jest czysta, szkoda, że nie niebieska i czysta.
Na razie przerwa w farbowaniu - skończyły mi się białe czesanki, muszę uprząść to, co zafarbowałam, no i idzie do mnie dostawa różnych fajnych wielokolorowych miksów czesankowych. Przyznam się, że efekty (inne niż zakładane) trochę mnie martwią. "Chemia" jest prostsza w użyciu i bardziej przewidywalna.
...wielbłądzi, bułany, czy jak to nazwać. O dziwo - z orzecha włoskiego (niedojrzałe owoce na zimno)
A teraz :
Efekt dwutygodniowego fermentowania indygo za pomocą marzanny z otrębami. Zasadowość miał dać potaż (potem dodawałam też sodę oczyszczoną). Pożytek z tego taki, że róż angielski jest do zaakceptowania, choć z niebieskim (a miał być niebieski!) ma niewiele wspólnego... Poza tym odkryłam "patent z pończochą" - czesanka farbowana w pończosze nie zbiera farfocli z kąpieli, więc jest czysta, szkoda, że nie niebieska i czysta.
Na razie przerwa w farbowaniu - skończyły mi się białe czesanki, muszę uprząść to, co zafarbowałam, no i idzie do mnie dostawa różnych fajnych wielokolorowych miksów czesankowych. Przyznam się, że efekty (inne niż zakładane) trochę mnie martwią. "Chemia" jest prostsza w użyciu i bardziej przewidywalna.
Etykiety:
farbowanie,
indygo,
marzanna barwierska,
orzech włoski
środa, 1 września 2010
Prosta tunika albo Marchewa
Marchewa z brązem:
Eksperymentalnie z niebieskościami:
Niestety, zrobiłam dziurki na sznureczek, co było złym pomysłem. Można je jakoś zlikwidować?!
Na Marchewę zużyłam 300 g bardzo fajnej włóczki Ideal "Bergere coś tam". Druty (Addi na żyłce) rozmiar 3,5 - robię dość luźno. Robiłam od góry - zerkając do Laury na jej śliwkową tunikę z Sonaty. Pęknięcia z boków - pomysł mojej Mamy.
A najśmieszniejsze, że ubrałam i nie mam ochoty ściągać - dobrze to wróży tej sztuce odzieży...
Eksperymentalnie z niebieskościami:
Niestety, zrobiłam dziurki na sznureczek, co było złym pomysłem. Można je jakoś zlikwidować?!
Na Marchewę zużyłam 300 g bardzo fajnej włóczki Ideal "Bergere coś tam". Druty (Addi na żyłce) rozmiar 3,5 - robię dość luźno. Robiłam od góry - zerkając do Laury na jej śliwkową tunikę z Sonaty. Pęknięcia z boków - pomysł mojej Mamy.
A najśmieszniejsze, że ubrałam i nie mam ochoty ściągać - dobrze to wróży tej sztuce odzieży...
O lubieniu (i nielubieniu)
Laura wywołała mnie do odpowiedzi w sprawie lubienia. Dziesięć rzeczy mam wymienić. Takich, które lubię.
Ciociu, a czy ja to lubię? - pytał mnie dawno, dawno temu pewien młodzieniec.
Lubię:
1. uczyć się, poznawać nowe rzeczy
2. odpoczywać z robótką w ręce (nicnierobienie to dla mnie męczące zajęcie)
3. chodzić na spacery (najlepiej w miejsca, które dobrze znam), ale również:
4. poznawać nowe miejsca - najpierw podchodzę z oporem na takie pomysły, ale potem mi się zwykle podoba (patrz punkt pierwszy)
5. jabłka i gruszki - w każdej postaci (mogą być suszone, musik albo zwyczajna surowizna)
6. kawę - dużo kawy
7. święty spokój
8. czytanie (nałóg to jest)
9. sympatycznych i życzliwych ludzi
10. moje zwierzaki (i czasem cudze nawet)
Kto chce niech zeznaje, co lubi. Wyznaczanie dziesięciu osób to już drobna przesada dla mnie.
Ciociu, a czy ja to lubię? - pytał mnie dawno, dawno temu pewien młodzieniec.
Lubię:
1. uczyć się, poznawać nowe rzeczy
2. odpoczywać z robótką w ręce (nicnierobienie to dla mnie męczące zajęcie)
3. chodzić na spacery (najlepiej w miejsca, które dobrze znam), ale również:
4. poznawać nowe miejsca - najpierw podchodzę z oporem na takie pomysły, ale potem mi się zwykle podoba (patrz punkt pierwszy)
5. jabłka i gruszki - w każdej postaci (mogą być suszone, musik albo zwyczajna surowizna)
6. kawę - dużo kawy
7. święty spokój
8. czytanie (nałóg to jest)
9. sympatycznych i życzliwych ludzi
10. moje zwierzaki (i czasem cudze nawet)
Kto chce niech zeznaje, co lubi. Wyznaczanie dziesięciu osób to już drobna przesada dla mnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)