piątek, 11 lutego 2011

Skarpety w paski

Dla mojego syna.
Syn ma nóżkę rozmiar 45 i owłosione nogi. Kto takich widoków nie lubi - niech nie zagląda dalej ;-)




Skarpetki powstały z ok. 70 g włóczki Santa Fe - paski układają się same. Pięty i czubki palców - z Regia Tweed.  Logistyka powalająca, bo zakupy robiłam w dwóch różnych sklepach internetowych. Włóczki skarpetkowe niby są dostępne, ale jak się zacznie wybrzydzać, to robi się problem. Do tej paskowanej włóczki zamarzyła mi się pomarańczowa jednolita - konia z rzędem temu, kto mi taką (w polskim) sklepie znajdzie. Tak wiem - marudzę i wybrzydzam. Ile osób by tę pomarańczową kupiło? Rozumiem ten problem sklepów włóczkowych, ale swoje marzenia mam.

Teraz o wzorze, a właściwie jego braku. Skarpetki robiłam według wskazówek ze skarpetkowej książki ("Skarpety na drutach" Lena Fuchs) W książce jest tabela - wybierasz typ włóczki (wg grubości), rozmiar nogi i reszta liczy się sama - tzn wystarczy zerkać do odpowiedniej kolumny w tabeli, a skarpety wychodzą w dobrym rozmiarze i proporcjach. Przy paskowanej włóczce trzeba dobrać spokojny wzór - tu akurat jest tylko wzór strukturalny w układzie 3 o.p 1 o.l., ściągacz 1 o.p, 1 o. l. Gdybym robiła jeszcze raz cała pięta byłaby gładko - niepotrzebnie dałam strukturalny wzór z tyłu pięty.
Te skarpety są robione tradycyjnie - począwszy od cholewki, ale następne spróbuję zacząć od palców - w tej książce jest i taki opis. Bo jasne jest chyba, że powstaną następne skarpetki :-)
Pozdrowienia!

14 komentarzy:

  1. Twarda jesteś i dzielna z tymi skarpetkami. Do mnie dociera, że będę musiała zacząć je robić... Zapas zrobionych przez Babcię powoli się wydziera, a nie mam sumienia prosić ją o następne, choć wciąż jeszcze robi na drutach mimo 90 lat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha świetne ujęcia!!!Oj to syn chyba się cieszy,że ma taką dziergającą mamę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, ja również marzę o pomarańczowej wełnie skarpetkowej. Proponuję założyc jakąś małą formacje lobbującą ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wytrzymałam :)
    Fajne skarpeciorki.
    Mam z paczkę, chyba już napoczętą pomarańczowej włóczki... chcesz ;)?
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu skarpetowej??? No pewnie, że chcę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Synów mam, to i widoki mi niestraszne, i całe szczęście, bo skarpetki takie fajne :-) Zaraziłaś mnie powrotem do drutów, teraz czas na skarpetki, nie obiecuje, że ulegnę, bo pewien płaszczyk za mną chodzi, ale kto wie :-) Może płaszczykowi nie dam rady, to znów zacznę robić skarpetki :-) Kiedyś to był najgorszy możliwy prezent, ale dzieci nam dorastają, to może skarpetki docenią??? :-))) Chyba to sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. super! też zaczynam skarpetkować, fajna rzecz :D

    OdpowiedzUsuń
  8. :))) No super! Super! Ja też już robię kolejne skarpetki i właśnie takie od palców zaczynane! Eguniu, robi się rewelacyjnie wg "przepisu" z książki, którą polecasz. Co prawda dla mnie stopa wyszła za długa i musiałam dwa razy (!) spruć piętę... ale co tam... przynajmniej nabyłam wprawy w robieniu "pięty inaczej". Właśnie tak chciałam by pięta w skarpetce wyglądała! Nareszcie tak potrafię :)))
    No i jeszcze dodam, że książkę też mam taką :) Najzabawniejsze, że ona leżała u mnie na półce już ze dwa lata!!! Hahahaaa... :)))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaa... jeszcze o tej włóczce skarpetkowej... też mam marzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra z Ciebie mamusia! :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkie moje skarpetki są w paski - przygarnę chętnie kolejne :D A i pomarańczowy kocham pasjami to przyłączam się do lobby pomarańczowego!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój mąż o równie gigantycznych stopach uwielbia dziane skarpety! Ale takich ładnych nie ma!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.