niedziela, 16 stycznia 2011

Pierwsza wełna w 2011

Zaczęłam ją kręcić jeszcze w ubiegłym roku. Skończyłam wczoraj. To szetland w naturalnym białym kolorze. Odcień raczej wpadający w mleczny. Kręcąc tę włóczkę chciałam, żeby była puszysta i efekt osiągnęłam. Trudna równowaga pomiędzy wystarczającym skrętem a puszystością jest moją ostatnią rozrywką przy przędzeniu.
I jeszcze o szetlandzie: "śmierdzi" owcą, jest trochę gryzący (dla tych, co są wrażliwi na gryzienie wełny), ale i tak go wielbię miłością wielką. Ma to "coś", że przedzie się go z radością, a mam nadzieję, że równie miło będzie się dziergał. Wyszło cienko : 77 gram wełny i 230 metrów. Kolejna czapka do kolekcji?
Bo turkusową skończyłam:
Przy okazji przedstawiam Wam Zulę - manekina po przejściach. Styropianowa piękność ma urodę dość wątpliwą. Przyznaję się- uległam sile fotografii reklamowej sprzedawcy. Urok kupowania kota w worku.
Tu Zula en face - i w czapce z tego samego wzoru (poprzedni egzemplarz z obsesyjnej produkcji czapek, na jaką zapadłam)

7 komentarzy:

  1. A nie masz możliwości uprzędzenia jeszcze jednego motka? I jeszcze jednego? Wtedy masz kamizelkę do noszenia przez cały rok, a nie tylko na mrozy.Miłego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że obmacam wełenkę niedługo :)

    A Zulę to możesz trochę podpicować ;) wygładź ją papierem ściernym i nałóż jej cienką, bawełnianą pończoszkę na łepetynę. Hmmm.... ona ma samą głowę ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wełenka wygląda "apetycznie", ale czy czapka nie będzie gryzła? A prezentowane czapki kolorowe są śliczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zula jest manekin głowiasty. Jednak tu i ówdzie ma ślady "pobicia", czyli wgniecenia w styropianie.
    Ja jestem mało wrażliwa na gryzienie, ale słyszałam opinie, że Lima "gryzie".

    OdpowiedzUsuń
  5. Zula jak Zula, jej uroda jest tu raczej bez znaczenia, odwracaj twarzą do ściany, albo jej torbę na pysk nałóż pomiędzy sesjami, grunt, że czapki świetnie na niej widać.
    Bo to o czapki chodzi przecież. A czapki są ładne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Ci te czapki wychodzą!
    A wełenkę aż chce się pomacać:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szetland kocham za zapach! Mam go troszkę i (nie śmiej się) wyciagam by zapach poczuć :))))

    Szkoda mi go farbować, bo ma piękny naturalny kolor, chyba skręcę taki jaki jest.

    Ta głowizna może być, nikt z nas jej sińców nie liczy, dobrze czapki prezentuje. Ja też muszę coś na czapki wykombinować.

    Biały szetlandzik wielce apetyczny, piękny!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.