poniedziałek, 15 listopada 2010

Drugie życie włóczki

Był clapotis, nie ma clapotisa. Przy przeglądaniu szaf doszłam do wniosku, że choć obiektywnie nie jest zły, kompletnie do mnie nie pasuje. Miałam go zaledwie raz - na spacerze w lesie.

Przyszedł czas na prucie. I robienie na drutach z tej sprutej włóczki, a jakże. Zaczęłam od góry:

Raglanowy bezrękawnik planuję. Włóczka (Katia azteca to była) sprawuje się świetnie, pomimo, ze jest "recyklingowa". Chyba nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by gonić go...

Z innej beczki.
Pochowałam część ciekawych linków pod zakładką "Moje inspiracje" - zajrzyjcie koniecznie, to mój podręczny zasobnik linków.
Druga zakładka "Moje wełny ręcznie przędzione"- to fotki moich wełen z krótkimi opisami (próbki powinny być, ale wirtualnie się nie da wpiąć ;(
No i dołożyłam "Popularne posty" - efekt przeglądania statystyk bloga, które bywają zaskakujące.

5 komentarzy:

  1. No , nie... Clapotis bardzo mi się podobał . Sama o zrobieniu takiego marzę, jak wiesz .
    Ale widzę , że coś nowego , ciekawego już robisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielbię przeróbki! Ten bezrękawnik wyjdzie super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie wspaniały bezrękawnik:) kolory piękne!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.