piątek, 30 kwietnia 2010

Przędzenie na kołowrotku

Będzie monotematycznie.
Uprałam swoje "wyroby przędzalnicze":

Zyskały miękkość, a i struktura włóczki się poprawiła: włókna układają sie równomierniej.

Pracuję nadal nad "Lawendowym Polem". Na projekt złożą się dwie czesanki:

Jednobarwne merino (mam tego w sumie 150 g) i mieszanka merino+jedwab w fioletowym melanżu (ok 100 g - na oko). Trochę już gotowe:


Włóczkę 2ply już pokazywałam (jest jeszcze nieuprana). Obok na szpulce przygotowana nić pojedyncza. Mieszankę z jedwabiem zostawiam sobie na deser, a oczyma wyobraźni już widzę jakąś chustę z tych włóczek.

Przędzenie bardzo mi przypadło do gustu. I chyba dobrze się stało - choć bardzo żałuję, że zdecydowanie mniej zajmuję się haftem. Przędzenie jest dla mnie lepsze ze względów zdrowotnych, mogę się nim zajmować bez wyrzutów sumienia, że męczę wzrok, z którym mam wielkie problemy. Haft zostawiam sobie na dni, kiedy oko mi nie będzie tak doskwierać.

Pozdrawiam serdecznie wszystkie czytelniczki i czytelników. Dziękuję Wam za wszystkie miłe komentarze, które mi tu zostawiacie!

5 komentarzy:

  1. Ja Cię kręcę:))))) ślicznoty ,piękna struktura i kolory obłędne aż zazdroszczę takich umiejętności

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się rozbujałaś. Widać, że włóczki coraz równiejsze. Dobrze, że oszczędzasz oczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się tam na przędzeniu nie znam ale włóczka na drugim zdjęciu na piękny kolor.

    OdpowiedzUsuń
  4. lawendowy mix z jedwabiem piekny. Sama tez zostawilabym go sobie na "deser". Włóczki coraz ciekawsze, coraz odważniejsze. Cieszę się ze sie wkręciłaś w przędzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się tam nie znam ale ta lawendowa włóczka jest piękna. :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.