Lutowe wdzianko stało się z powrotem kupką wełnianych kulek. Porażka straszna: nie ten fason, nie ten wzór. Doszłam do wniosku, że lepiej popruć i zrobić od nowa niż skończyć, rzucić na dno szafy i "cieszyć się" z ukończonej robótki.
Oczywiście robię sweterek od nowa i nieco inaczej:Co zmieniłam? Robię całość ściegiem dżersejowym - włóczka jest wystarczająco "bogata", ozdobne wzory były przesadą. Guziki będą aż do dołu, powiększyłam podkrój pachy. No i "zrobiłam" talię, czego na zdjęciu jeszcze nie widać. A sweterek jest "empiryczny", bo dopasowuję wymiary robiąc mini-przymiarki. Wygląda to komicznie, kiedy owijam się robótką i gapię się w lustro. Teraz mam szansę zrobić coś, co będę nosić. W zamierzeniu ma to być "pracowe" ubranko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.