Kupiłam sobie na ebayu 200g Ashford Merino (22 micron). Połowę z tej ilości zamieniłam już na włóczkę:
Włóczka jest mięciutka, delikatna w dotyku - nie gryzie. Melanż pięciu kolorów mnie samą zaskoczył. Zupełnie inaczej wyglądało to w singlu (pojedynczej nitce). Kiedy skręciłam dwie nitki wyszło takie jagodowe "cóś". Mam problem z obliczeniem ile metrów włóczki powstało. Z moich niepewnych wyliczeń wynika, że ukręciłam 200 m ze 100 gram runa. Na "oko" jednak wydaje mi się, że włóczka jest cieńsza (na pewno jest zdecydowanie cieńsza od Azteki 180m/100g). Włóczka na zdjęciu jest nieuprana - włókna jeszcze sie nieco wyrównają przy praniu i suszeniu.
Włóczka jest mięciutka, delikatna w dotyku - nie gryzie. Melanż pięciu kolorów mnie samą zaskoczył. Zupełnie inaczej wyglądało to w singlu (pojedynczej nitce). Kiedy skręciłam dwie nitki wyszło takie jagodowe "cóś". Mam problem z obliczeniem ile metrów włóczki powstało. Z moich niepewnych wyliczeń wynika, że ukręciłam 200 m ze 100 gram runa. Na "oko" jednak wydaje mi się, że włóczka jest cieńsza (na pewno jest zdecydowanie cieńsza od Azteki 180m/100g). Włóczka na zdjęciu jest nieuprana - włókna jeszcze sie nieco wyrównają przy praniu i suszeniu.
To naprawdę twoja własna włóczka? Super wygląda, chcę ją zobaczyć na żywo.
OdpowiedzUsuńMoja - własnoręcznie "ukręcona". Przywiozę na kolejny "zlot czarownic" :)
OdpowiedzUsuńNo weź ze sobą choć kawałeczek co bym i ja mogła się jej przyjrzeć. Fachowiec się z Ciebie zrobił!
OdpowiedzUsuńA nie pragniesz sobie czasem własnej owcy kupić? ;-)
OdpowiedzUsuńPragnę ;-) najlepiej, żeby była ładnym merynoskiem xD Boję się co by powiedziała moja rodzina na takiego zwierzaka domowego...
OdpowiedzUsuńOwca jest cacy!
OdpowiedzUsuńTak podejrzewałam, że chciałabyś mieć produkcję od podstaw :-)
OdpowiedzUsuńbrawo, brawo! i jeszcze raz brawo!
OdpowiedzUsuńladniutkie kolorki, takie miesznki bardzo lubie osobiscie, a i splot tez niczego sobie.
sama widzisz, ze to przedzenie wcale nie takie trudne jest.
tak trzymac!
p.s. fajna alternatywa do owcy sa kroliczki angora. przy parce zbiory roczne dochodza do kilograma. a jaka przedza piekna z nich jest...
aha. no i nie trzeba tak sie meczyc z praniem jak przy owcy.
Króliki, hmm! W zasadzie unikam gryzoni...
OdpowiedzUsuńhej, jakie to ładne wyszło:)
OdpowiedzUsuńmnie też marzy się wełniste coś:) pośrednio z tego pragnienia znalazłam Twój blog:) bo już w wyobrażni przędę wełnę z własnej alpaki:)
pozdrawiam
Witam!pisze swoją prace o przedzeniu wełny dawnymi sposobami.była bym wdzięczna za jakieś materiały lub zdjęcia waszego kołowrotka itd. pozdrawiam iwona
OdpowiedzUsuńiwi16@poczta.fm
Niestety kołowrotek wrócił do właścicielki, a materiałów żadnych nie posiadam. Przędzenia uczyłam się od Cioci - lekcja była "ustna". Pozdrawiam i życzę powodzenia
OdpowiedzUsuń