Długoterminowe projekty mają to do siebie, że są nudne dla osób postronnych. Przybyło - tylko, czy to jest interesujące?! Więc z kronikarskiej skrupulatności bardziej, niż z innych powodów pokazuję fotkę moich postępów:
Haftuję w ogrodzie - chowam się w cieniu, bo upał nieziemski. Szmatkę z haftem rzuciłam na trawę - pasuje nawet kolorami...
A poza tym dzielnie uczę się angielskiego - połowa kursu za mną. I speak English better than two weeks ago :-))) Czyli znaczy, że w ogóle coś mówię w tym pokręconym języku...
kółka już całkiem zacne (ja czekam na wyjazd, na którym zacznę właśnie ten wzór :) )
OdpowiedzUsuńJuż coraz bliżej końca
OdpowiedzUsuńposzłaś nieźle do przodu:) ja mam dopiero 2 i ramkę :P:D
OdpowiedzUsuńPięknie wychodzą, już tak mało zostało:)
OdpowiedzUsuńBardzo szybko Ci to poszło. A ja sie bawiłam rok!
OdpowiedzUsuńZachwycający kolor. jestem pełna podziwu.
Zaraz skończysz :)))
OdpowiedzUsuńPostęp spory, dobrze, że pokazujesz, mnie to przypomina, że mam zajrzeć do pozaczynanych prac, a nuż przyjdzie mi ochota coś popchnąć do przodu?
OdpowiedzUsuńnajgorsze sa takie dłubaniny, ale wyprasowane i w ramce powalaja na kolana
OdpowiedzUsuńpozdrowienia