poniedziałek, 13 czerwca 2011

W ogródku

Posted by Picasa
Szala przybywa pomału, bo ja siedzę w ogrodzie. Po wizycie Jednej Takiej, która TYLKO w dzieciństwie tkała, poprawiłam te wszytkie sznureczki i niteczki. Jest lepiej! Nie wdaję się w szczegóły, bo znowu Was zanudzę.

Teraz o ogródku. Zakładałam go rok temu. Z prerii, którą założył wokół domu M. wyrwałam niewielki kawałek gruntu - bez trawy. Na części posadziłam truskawki. W miastowym życiu najbardziej brakowało mi smaku truskawek prosto z krzaczka :)  Dziś pierwszy zbiór!

Obok rząd poziomek i ziołowa grządka. W tym roku posadziłam też pomidory (wyhodowane samodzielnie od nasionka - taka ekstremistka jestem) i ogórki. Oczywiście jest sałata, koperek i szczypiorek. A dalej kwiaty. W zeszłym sezonie miałam cały rozsadnik małych roślinek. Część mi zmarniała, ale mam swoje ostróżki (niedługo zakwitną), naparstnice, kilka gatunków goździków, ozdobne krwawniki, bratki itd, itp.

Moja idee fix to róże. M. twierdzi, że u nas klimat zbyt srogi (faktycznie wszystkie nieokryte pędy przemarzły), że róże chorują, żrą je mszyce i inne robale, potrzebują dobrej ziemi, i tak dalej. Na zdjęciu powyżej różyczka kupiona w tym roku - zakwitła jako pierwsza (pewnie była pędzona). Moje posadzone w ubiegłym roku róże odbiły po ciężkiej zimie, ale mają dopiero pąki. Chucham i dmucham - psikam miedzianem (na czarną plamistość, bo w ubiegłym roku miały), zwalczam mszyce (już wlazły cholery jedne!), odchwaszczam, nawożę, gadam do nich i oglądam codziennie.
Oczywiście mam ogrodowych "pomocników". Koty bawią się w "kocie szachy"* między kwiatami, ewentualnie załatwiają swoje inne potrzeby :<. A że koty są trzy ogłosiłam kapitulację. (na zdjęciu prawdziwy łowca - Diesel)

Owca dorwała się do wiciokrzewu - obżarła go dokładnie co do listeczka. Jak spuszczę ją na chwilę z oczu (kiedy biega luzem) z miejsca wlezie w truskawki i obżera im liście. Lubi też kwiatki fuksji (już ich nie mam, bo zjadła) i margerytek.
Faza przeżuwania - owca schowała się w cieniu pod domem.

Kończę, bo ogródek wzywa - sucho i  trzeba podlewać. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca ogrodowych wynurzeń. Coś czuję, że nie ostatnich. Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających, czytających i komentujących. Buziaki!


*Jak nie wiesz, co to są kocie szachy przeczytaj książkę "Kot w stanie czystym" T. Pratchetta" - tylko dla właścicieli kotów.

16 komentarzy:

  1. lubię Pratchetta ale tego jeszcze nie czytałam dodam do kolejki czytelniczej, a patrząc na Elkę nie powinna udać się do fryzjera na zdjęciu wygląda na zafutrzoną :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede wszystkim to pojawiła się nowa szata bloga - niemal nie poznałam...
    A owca zdaje się "robi" za kozę - ponoć to kozy tak objadają rośliny z liści

    OdpowiedzUsuń
  3. Eguniu, ja tam po cichu skłaniam się ku Twemu Małżowi. No wiesz, nie w kwestii menskiej ale w kwestii różanej. Odpuść sobie Dziewczyno te róże bo oszalejesz. Jak nie zaraza to mszyce. Albo inne chwasty. Urobisz się po łokcie i nie wiele z tego będzie. Już lepiej posadź to co będzie u Ciebie rosło, a różyczki potraktuj jako 'dodatek'.
    Najważniejsze to pogodzić warunki glebowo-klimatyczne z wymaganiami roślin. I z tego misz-maszu zrobić COŚ fantastycznego!
    Owca jest THE BEST. No i Pratchetta jeszcze nie przeczytałam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego u mnie w cieniu pod domem nie ma owcy? Buuuuuuuuuuuuu.....

    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. owca wygląda na zadowolona :) a jak ma na imię ?
    co do róż to nie słuchaj podstępnych podszeptów, masz ochotę hoduj, mam netowa znajoma, która mieszka beretem rzut od Ciebie i hoduje właśnie róże, ma ich sporo i sporo tez na ich temat wie. jeżeli masz ochotę zagadać zajrzyj na Rok Ogrodnika http://forum.gazeta.pl/forum/f,98798,Rok_Ogrodnika.html albo zapytam się i podrzucę Ci jej adres na priva. a na razie taka strona polecana przez koleżanki-różanki http://www.roses.webhost.pl/ i druga w języku lengłydż http://www.helpmefind.com/rose/plants.php/

    OdpowiedzUsuń
  6. dla takiej Owcy to truskawki specjalnie bym sadziła, jak tak lubi ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z róż nie zrezyguję, bo jestem baardzo uparta (jak moja owca na truskawki). Owca ma na imię Elka (po właścicielce :)))
    Za różane linki dziękuję - już się zabieram za czytanie!

    OdpowiedzUsuń
  8. owca mnie wciąż zachwyca :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech różyczki zdrowo rosną, tego najbardziej życzę:)

    A owieczka - genialna, a może ma jakieś imię?

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna róża i piękna owieczka. A jakie piękne runo będzie z owieczki, jeśli ona ma takie apetyciki. :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudnie, cudnie! Owca jest the best. Mój wiciokrzew, już przyjęty, przezimowany i spory Kretka wykopała całkowicie.
    A róże wcale nie są takie bardzo wrażliwe na glebę. maja dość twardy żywot. Z mojego cienistego, glinianego klepiska jakaś zapomniana wylazła w zeszłym roki i bida teraz zakwitła. Byle ich tylko grzyb i mszyce nie zgnębiły to będzie dobrze. I najpóźniejsze nawożenie w lipcu, bo inaczej w zimie zmarzną.

    OdpowiedzUsuń
  13. Różom służy obfite podlewanie i ... skórki banana wkopane pod krzak. ;-)
    Przycinanie przekwitniętych kwiatów wraz z łodyżką i pobliskimi liśćmi pobudza dalsze kwitnienie. Powodzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Własna owca-marzenie każdej dziewiarki

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.