czyli ja...
Wzór na clapotis może i łatwy, ale i tak źle go robiłam. Coś ta włóczka Magic pechowa jest (trzecia reaktywacja??? piąty na nią pomysł - a co jeden to głupszy).
Co prawda Szanowny Małżonek twierdzi, że szalik i tak wychodzi ładny, ale to raczej będzie pseudo-clapotis.
Rzuciłam druty (na chwilę raczej) i robię dziurki w hardangerowej serwetce. Życie mi przyspiesza na zakręcie i trochę jestem skołowana. w robótkach szukam wytchnienia, a nie wyzwań. Nawet biedny clapotis za trudny do rozgryzienia, gdy głowa mała...
Uff...
Ubawiłam się serdecznie czytają ten wpis, masz po prostu ciężkie dni, to się zdarza. Ale masz też dystans do siebie, co jest bardzo cenne :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!