sobota, 29 maja 2010

Przędzenie wełny BFL

Najpierw fotka moich włóczek :
Bawiłam się w "produkcję" etykietek". Zapisuję na nich dane o każdej włóczce - taka proteza dla pamięci.

Mam nadzieję na lepszej jakości fotki, bo trafił w moje łapki nowy sprzęt foto.
A teraz tytułowy BFL. Pofarbowana czesanka:

I singiel na szpulce:

Zastanawiam się nad przefarbowaniem tej wełny po uprzędzeniu. Drażni mnie nadmiar żółtego, czego na fotkach może tak nie widać.
BFL pozwala wyciągnąć nitkę baardzo cienką - zostałam panią pajęczycą...

8 komentarzy:

  1. No Pajęczyco! - pięknie idzie!!!!
    A wiesz, że lubię zielonki???????
    A może się zapomnisz i ukręcisz tak dwa motki?????
    Tego żółtego ja mało widzę, albo wina fotki, raczej pastelowe turkusy i zielenie u mnie na monitorze, khaki też przebija.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiększyłam zdjęcia i nie widzę żółtego, bardzo piękne kolory!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. pofarbowałam jeden - drugi mogę spróbować podobnie, ale identyczny nie będzie, bo farby dawałam "na oko". Ten żółty może "zginąć" przy kręceniu podwójnej wełny z singli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokaż jak wyschnie! Na pewno pięknie wyszło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Te zaetykietkowane motki wyglądają fantastycznie mimo, że metki takie surowe....

    U mnie żółtego też nie widać, raczej khaki...

    Patrzę na te niteczki, powiększam, takie równiutkie. A tak niedawno zaczęłaś...

    OdpowiedzUsuń
  6. super niteczki. Co to jest to BFL ? Ja też chcę takie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogę tylko powiedzieć : Łał!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, przędzenia nie próbowałam. Ależ one ładne :o)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.