Od pewnego czasu nie mogę wyszywać, haftować, needlepointować, krzyżykować. Nic, nul, zero. Byłam na to przygotowana, ale i tak cierpię. Od zawsze mam problemy ze wzrokiem - jestem jednooczna. Z wiekiem doszły powikłania. Nie rozpaczam. Idę dalej. Znalazłam "prace ręczne" mniej dla oka obciążające.
Mam jednak całą szafkę hafciarskich przydasiów, nitek i, oczywiście, rozpoczętych prac. Wiem, że dziewczyny wyszywające zaglądają tu do mnie po starej znajomości, choć od jakiegoś czasu prac hafciarskich nie pokazuję - od wyszywania zaczynałam blogową przygodę cztery lata temu (na Bloxie). Dla najwytrwalszych koleżanek mała niespodzianka:
Daw kawałki aidy (to jest chyba 16), kawałek zielonego unfilu DMC, cztery motki melanżowej muliny DMC nr 4065 i dwa moteczki ręcznie farbowanych mulin - zielonej i czerwonej z "zagramanicy". Przeszukiwania szafki trwają, wiec pewnie coś dorzucę.
Która z zaglądających tu hafciarek chętna - proszę zostawić komentarz pod tym wpisem. To wystarczy. Reklamowanie mojego bloga nie jest mi potrzebne i niepotrzebnie zwiększa konkurencję :-)
Panie dziergające muszą poczekać - niedługo mam urodziny, na dokładkę okrągłe...
Pozdrawiam
Skromnie przystanę! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKurczę!! Szkoda!! Ale zdrowie jest najważniejsze!!
OdpowiedzUsuńBędę dalej podziwiać Twoje inne "prace ręczne" i też przystanę.
Pozdrawiam
Beata
Ja nie posiadam bloga, to tez mogę? Bo, ja bardzo chętnie... :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście zaglądam po starej znajomości :)
OdpowiedzUsuńTeż powinnam zaprzestać krzyżykowania - w obu oczach -8 i leci w dół :( Ale dopóki mogę, to robię...
Jakiś czas temu wyszywałam cudne bałwanki z wzoru, którym się ze mną podzieliłaś :) Te dzisiejsze prezenty też śliczne :)
http://anek73.blox.pl
Posiadanie bloga nie jest konieczne.
OdpowiedzUsuńAniu - moje bałwanki leża i nie wiem do tej pory jak je wykorzystać. Nie mam w rodzinie małych dzieci. Ale wzór był śliczny :-)
Ja jestem jedną z tych cichych wielbicielek, więc chyba nie wypada pchać się po taki wspaniały dar.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo,że nie będę mogła podziwiać Twoich haftów!!!
Pozdrawiam cieplutko,słonecznie i ściskam Cię mocno.
wycięło mi zdanie," że jeszcze bardziej mi przykro z powodu Twoich problemów ze wzrokiem."
OdpowiedzUsuńMusisz bardzo się oszczędzać, żeby ratować to drugie oko.
Mało haftuję ostatni, sama mam aż za wiele przydasiów i zapasów więc w kolejce się nie ustawiam. Tak piszę, bo mi cię trochę żal i po prostu rozumiem jakim wyzwaniem było pozbycie się tych drobiazgów i decyzja o rezygnacji z haftowania. Trzymaj się ciepło :*
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu wzroku... gdyby mi ktos powiedział, że nie mogę haftować... brrr, na samą myśl...
OdpowiedzUsuńa przydasie chętnie przygarnę:-)
Tereniu - wypada. Ja sama niewiele komentuję, a dużo czytam. Miło mi, że tu zaglądasz.
OdpowiedzUsuńYadis - rok czekałam, aż zrozumiałam, że to na prawdę koniec haftowania. Niech Ci nie będzie żal - inne robótki są także interesujące :-)
Elu, wielka szkoda bo bardzo lubiłam Twoje wyszywanki, zawsze miałaś na tamborku coś nietuzinkowego. Ale z drugiej strony Twoje włóczki są piękne i jak tylko zdejmę moje embargo na zakupy to sie do Ciebie zgłoszę. Życzę dużo zdrowia. Serdecznosci.
OdpowiedzUsuńJa nie w kolejce ale z dobrym słowem. Walcz o oko sprawne, no i może warto dowiedzieć się o zastrzyki do oczu?
OdpowiedzUsuńTo i ja nieśmiało wyciągnę łapki po takie cudowności...
OdpowiedzUsuńNa pewno nie ma nadziei na powrót do haftowania kiedyś w przyszłości? Podglądałam Twoje prace - są cudne. Teraz podziwiam Twoje włóczki - już od dawna mam na nie chrapkę.
Pozdrawiam serdecznie
Ależ nie martwcie się tak o mnie, moje drogie! Jestem pod opieką świetnej pani okulistki, ze wspaniałym podejściem. Z oczami mam problemy od urodzenia - jestem przyzwyczajona. Wzrok w zdrowym oku mam słabszy wraz z wiekiem - jak każdy. Czego nie możesz zmienić - zaakceptuj. Jakiś czas temu to zrozumiałam...
OdpowiedzUsuńSkoro ma leżeć bezużytecznie, to ja chętnie przygarnę;) Twoje hafty bardzo lubiłam, ale obecna działalność robótkowa też mi się podoba:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Ale piękne! Chętnie dla nich znajdę przytulny kącik. Uwielbiam hafty! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMarysia
Eguniu, przykro mi z powodu Twoich oczu... Wielka szkoda, pamiętam Twoje Ink Circles - wspaniałe! Ale cieszę się, że odnalazłaś kolejną pasję w życiu!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, trafiłam na ten blog z powodów hafciarskich, ale teraz z przyjemnością patrzę na Twoje przędzenie i cudne włóczki - to dla mnie nowość i zupełna magia:)
A przydasie zawsze się przydadzą:)
Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę!!
Eguniu - bardzo mi przykro!
OdpowiedzUsuńWspółczuję, że musisz zrezygnować z tego co lubisz. Ja też mam pewne problemy z oczami, ale nie aż tak poważne jak Twoje.
Nie bierz mnie pod uwagę w losowaniu. Z powodów jak wyżej :-)
Tak tylko wpisuję komentarz, bo dawno nic u Ciebie nie pisałam...
Mnie też bardzo przykro z powodu kłopotów z oczkami, ale fajnie, że się nie poddałaś, tak trzymać!:) Proszę mnie nie brać pod uwagę przy losowaniu, bo ja tylko podziwiająca hafty :) Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńEguniu mi też smutno się zrobiło, ale z drugiej strony fajnie że radzisz sobie i za to radzenie dalej trzymam mocno kciuki. Mnie też nie bierz pod uwagę w losowaniu :)
OdpowiedzUsuńEguniu, jakże mi przykro ... Też poznałyśmy się od czasu wyszywanek a choć przędzenie pochłonęło Cię i odnalazłaś nową pasję to nadal tu u Ciebie bywam - lubię atmosferę którą tu tworzysz. Mam nadzieję że może kiedyś jeszcze wrócisz do wyszywania.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że osoby które otrzymają Twoje robótkowe skarby właściwie je wykorzystają bo ja sama na Twoim miejscu czułabym się jakbym sobie oddawała komuś kawałek siebie ....
Eguniu, dużo zdrowia życzę. Wiara czyni cuda.
To ja trochę nietypowo: uwielbiam oglądać Twoje włóczki i dzierganiny. Żałuję, że nie załapałam się na hafty, bo pewnie też były piękne. Mam pomysł na małe co nieco krzyżykami i Twoje przydasie będą jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :) M.
Aj - oczywiście nie dopisałam wprost: mnie nie uwzględniaj w losowaniu. Moje skrzynki są pełne skarbów i byłoby wielce niesprawiedliwe gdybym jeszcze o te miała walczyć.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno!
Pamiętam Twoje kaszubskie hafty :-)
OdpowiedzUsuńPewnie, że żal oczu, są dla nas - dziergaczek bezcenne. Ale teraz robisz jeszcze wspanialsze rzeczy. Podziwiam tym bardziej.
Chętnie przyjęłabym Twoje skarby hafciarskie jeśli szczęście dopisze...
Pozdrawiam
Eguniu, ja też nie po mulinki ale ze słówkiem. Dobrze, że masz inne pasje, a haft niekoniecznie musi być tym czymś wyjątkowym. masz inne talenty.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze haftuję, ale moje oczy też już odmawiają posłuszeństwa. Pewnie też w najbliższej przyszłości będę musiała znaleźć inne zajęcie dla rąk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
a ja cały czas się uczę krzyżykowania i chętnie przygarnę twoje przydasie. a bloga cały czas odwiedzam i wcale mi nie przeszkadza że nie krzyżykujesz , z wielką radością oglądam i podziwiam inne prace ( choć pewnie hafty ą równie piękne)pozdrawiam i życzę dużo zdrowia
OdpowiedzUsuńA ja się cały czas zastanawiałam dlaczego już nie haftujesz. Bardzo podziwiałam Twoje prace i materiały i bardzo mi przykro z powodu patrzałek. Patrząc na to, co robisz z wełną widać, że wznosisz się na wyżyny w każdej dziedzinie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ustawiam się w kolejce.
rozumiem dylemat - sama się o to potykam jak już późnym wieczorem kiedy w końcu mam czas na hobby to sztuczne światło powoduje że mi oczy łzawią.
OdpowiedzUsuńEguniu, znalazłaś piękne "zastępstwo" dla haftowania - Twoje przędzenie i drutowanie zachwyca mnie niezmiennie.
I jako chomik zagorzały ustawię się w kolejce zdrowia życząc nieustannie :)
Z całego serca - współczuję problemu ze wzrokiem. Wełenki też fajna rzecz - dla wielu - w tym mnie dziergającej - nawet bardzo. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam, zaglądam od jakiegoś czasu więc do 'najwytrwalszych' nie należę. Jednak fascynują mnie barwione samodzielnie muliny. Ciągle się zbieram by popróbować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, podziwiając talent, i pogodę ducha ;)
Elu, tak się zastanawiam, co napisać, no bo życie jak życie, nie rozpieszcza nas. Ale też ma dla nas mnóstwo fajnych niespodzianek. Twoje przędzenie jest cudne, cierpliwie czekam na kolejne włóczki. Tworzysz rzeczy niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńOdzywam się, bo chcę żebyś wiedziała, że myślę i pamiętam, zaglądam i podziwiam. Ciesze się, że są osoby, które mają chrapkę na Twoje skarby, nie myśl, że odrzucam, ale jak każda kochająca haft, mam takie zapasy, że sama powinnam urządzić jaką rozdawajkę :-)
Oooo... szkoda, że koniec :-( Ale:
OdpowiedzUsuń1. zdrowie najważniejsze
2. na szczęście masz inne ulubione zajęcia z gatunku rękodzieła, które uprawiasz z pięknymi efektami, więc pozwolisz, że "po starej znajomości" nadal będę sobie podziwiać Twoją twórczość :-)
Pozdrawiam cieplutko
Agnieszka
Elu, ja też nie po muliny. Przykro mi z powodu Twoich problemów z oczami. Dobrze, że masz dobrą opiekę lekarską; dbaj o zdrowe oko. Mam nadziej, że Twoja obecna pasja wynagrodzi Ci konieczność zrezygnowania z haftów. A może znajdziesz jeszcze coś? Ty utalentowana dziewczyna jesteś:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
WItaj ! :-)
OdpowiedzUsuńTo przykre...
Widzę, hart ducha jest !
( nie staję po mulinki )
Ja o mulinki nie proszę, bo nic z siebie nie dałam, ale jeszcze raz bardzo dziekuję Ci za piekne wzory na koła i kwadraty, które przysłałaś mi mailem. Kółka niebawem zaczną się robić, muliny już stoją gotowe, tylko kanwę muszę kupić.Trzymam kciuki za oczy, wiem mniej więcej co to znaczy, bo jestem po operacji. Twoje prace są piękne i bardzo oryginalne.sosna
OdpowiedzUsuńZapisy zamknięte. Wynik losowania - wkrótce. Bardzo Wam dziękuję za wsparcie. Szczerze - nie spodziewałam się. Tym bardziej dziękuję.
OdpowiedzUsuńJa nie po mulinki, tylko z ciepłym słowem. Też jestem jednooczna, od lat. Też powinnam oszczędzać oczy (oko) ale nie zawsze się da przy ogromnej potrzebie "cośdłubania", wybieram czynności najmniej obciążające oczy. Najchętniej dłubię na drutach, często "po ciemku". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWpisuję się na ostatniej stronie... bo też już haftować nie mogę i zaczynam powoli hafciarski szpej rozgospodarowywać wśród lepiej widzących. W lecie sobie jeszcze trochę podłubiemy przy dziennym świetle i grubą nitką na grubym płótnie.
OdpowiedzUsuń