BFL, czyli Bluefaced Leicester
100 g - ukręciłam aż 540 metrów 2 ply ze 100 gram. Nie wiem, czy to nie przesada.
Ręcznie farbowane runo, uprzędzione metodą fraktali.
BFL niesamowicie miękki.
PS
Z nowego aparatu foto cieszyłam się przedwcześnie - poszedł do reklamacji...
pytałaś jakie włóczki mnie interesują .
OdpowiedzUsuńto te z postu po niżej.
wszystkie pięć na pierwszym zdjęciu
Jaka piękna włóczka - bajeczny kolor, tylko pozazdrościć takich umiejętności. Kolejna rzecz na liście - chciałabym umieć robić ;-)
OdpowiedzUsuńCudny kolor
OdpowiedzUsuńEwo, w życiu nie zabiorę się do przędzenia choć u teściowej stoi kołowrotek ale chętnie bym nabyła taka piękną włóczkę :) nie będziesz przypadkiem sprzedawać ?
OdpowiedzUsuńnie wiem skąd mi przyszła ta Ewa ;)
OdpowiedzUsuńEguniu oczywiście, przepraszam :)
przepiękny kolor, na zdjęciu tego żółtego za dużo nie jest ja uwielbiam takie żywe kolory no i widze powtarzające się pytania czy czasem nie sprzedasz takiego cuda :))a ja mam pytanie inne jakimi drutami robić tą włóczką sweterek na przykład czy to włóczka typowo na chusty lub szale?
OdpowiedzUsuńBardzo mi pochlebiacie tymi pytaniami o sprzedaż... Pomyślę o tym.
OdpowiedzUsuńTa włóczka jest bardzo cienka - ma mniej więcej taką grubość jak Luna Madame Tricote. Robiłam ją z myślą o jakimś szalu lub chuście. Na bluzeczkę trzeba by więcej włóczki, a drugi raz nie uda się uzyskać identycznego wybarwienia - taki urok "domowej produkcji".
Wiem, że się powtarzam, ale co ja mam innego powiedzieć? - śliczności farbujesz i przędziesz:)))
OdpowiedzUsuńOj, teraz to jestem oczarowana aż do pięt. Jak ja się ruszę sprzed tego monitora? Przepiękny kolor. A cienkie włóczki są w modzie.
OdpowiedzUsuń