Potem jeszcze moczenie w wodzie z sodą oczyszczoną i voila:
Kotła miedzianego nie posiadam - użyłam siarczanu miedzi (uwaga - trujący!) Po wyjęciu z kąpieli wełna ma kolor brunatno-żółtawy. Chciałam uzyskać bardziej czerwony kolor, ale nie miałam ługu (ani potasu), więc użyłam sody oczyszczonej (też jest zasadowa). Wyszły łososiowo-bladoróżowe odcienie. Zdjęcie trochę przekłamuje kolory. U dołu "pierwsza frakcja", u góry drugie barwienie w tej samej kąpieli (krótsze) - wyszedł złamany róż (albo angielski jak kto woli).
A! Obyło się bez skalpowania krzewów kruszyny z pobliskiego lasu - korę kruszyny zanabyłam w sklepie zielarskim po niezwykle umiarkowanej cenie.
Farbowane runo odleży swoje, bo wreszcie dogadałam się z Aquariusem. Powiedział mi, że jednak woli być bardzo cienki - 42 WPI w singlu, a wiec po skręceniu dwóch nici będzie "lace" raczej.
I jeszcze dla porządku (i pochwalenia się, a co) pokażę fotki z sobotniej imprezy rodzinnej. W skromnej roli zasłaniacza ramion panny młodej wystąpił szal mojej produkcji:
W pierwszorzędnej roli panny młodej moja siostra kochana...
I to tyle zeznania na dziś... Pozdrawiam i lecę chałupę sprzątać.
Śliczności tutaj pokazujesz ale ja mam cały czas nadzieję, że Ty bedziesz sprzedawała nam niekumatym te ślicznosci. Zarówno szal jak i panna młoda przepiekne. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńA chociaż łońskiego roku ta kora pozyskana była? Bo może za świeża albo też za stara okazała się?
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją chęć eksperymentowania. Pozdrawiam, Ewa
Bardzo ładne kolory wyczarowałaś:)
OdpowiedzUsuńJa na razie studiuję książkę, szukam informacji w necie i mam coraz większą ochotę na spróbowanie barwników naturalnych, tylko z tego, co wyczytałam, to bardzo czasochłonne zajęcie:(
Panna młoda wygląda prześlicznie w Twoim szalu:)
Pozdrawiam
Oj Ty czarownico...
OdpowiedzUsuńNie dość, że sama przędziesz, to jeszcze takie mgliste cuda tworzysz!
Ciekawe te kolorki:) i świetny pomysł z nabywaniem surowców w sklepie zielarskim .
OdpowiedzUsuńA szal i siostra śliczne:)
Dziękuję szanownym Paniom za słowa uznania.
OdpowiedzUsuńCo do łońskiego roku - mam wątpliwości - na opakowaniu była data 2010, nie wiem - pakowania, czy pozyskania.
Bycie czarownicą mi odpowiada - na czarodziejkę już za późno...
Podglądam Cię eguniu już dłuuugo. Fascynuje mnie przędzenie, więc chociaż sobie popatrzę.
OdpowiedzUsuńAle ten szal na Pannie Młodej mnnie zachwycił! Widziałam go jak zrobiłaś. Byłam ciekawa kiedy wreszcie... no i jest! Wspaniały! Gratuluję Tobie no i przy okazji Młodym :)))
Jolciu - i ja Cię podglądam - podziwiam Twoje haftowane cacuszka i patchworki (a jakże!) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudnie wyglądał szal na Pannie Młodej.
OdpowiedzUsuńEguniu - wielki szacun!
OdpowiedzUsuńczarownica normalnie :) połowy nie rozumiem ale nie przeszkadza mi to w zachwycaniu się nad tym co przędziesz :)
OdpowiedzUsuńpanna młoda w szalu prezentuje się rewelacyjnie!
Znowu cudne kolory!
OdpowiedzUsuńPanna młoda wygląda prześlicznie w tym szalu:)))
Ten szal zabójczo piękny!!! I taki subtelny jak i Panna Młoda :-)
OdpowiedzUsuń