Bitwa była trzydniowa. Źle przygotowana osnowa dała mi popalić, ale po trzech dniach - zwycięstwo. Popełniłam błąd w czasie snowania - szybciej się nie dało. Potem rozplątywałam nici osnowy. Jak już mi się zdawało, że mam rozplątane zaczęłam osnuwać krosna. A gdzie tam! Wyszły kolejne błędy. Na sam koniec znalazłam jeszcze jeden drobny błąd - pominęłam dwie szczeliny w grzebieniu. Ten błąd został, bo nie umiałam go naprawić. Na szczęście w tym projekcie praktycznie jest niezauważalny.
Osnowa: cotton fifty Bergere de France (bawełna z akrylem)
Wątek : moja włóczka ręcznie przędziona - wełna merynosowa z lnem (gotowa mieszanka)
Szerokość projektu - ok. 65 cm. Będzie poduszka lub pled. Wzór płócienny - najprostszy, dwie nicielnice.
Tkanina jest mięciutka i delikatna, czego nie widać na zdjęciu.
Obserwuję...
OdpowiedzUsuńmoże nie widać ale wierzymy że, miękka :)))
OdpowiedzUsuńkoszmar tylko dla mnie z tym snowaniem, rama nie sprawia tyle kłopotów ale niestety na niej nigdy nie osiągnie się takich efektów jak Ty zaprezentowałaś :))
Ach, jak bym sobie potkała... Super Ci idzie, Eguniu. Głosuję - jeśli można to tak nazwać - za pledem.
OdpowiedzUsuńPrzerwy w grzebieniu płochy da się usunąć jedynie poprzez wyjęcie wszystkich nici, które następują po miejscu z błędem i przewleczenie ich od nowa.
Pozdrawiam :)
Ładna tkanina Ci wychodzi :)
OdpowiedzUsuńo matko podziwiam.cudo.ja zbilam sobie rame z 4 listew i tkam resztki z welny co nie pozrywaly mi sie na kolowrotku
OdpowiedzUsuńTylko podziwiać!!!
OdpowiedzUsuńMam już pół metra utkane :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite co Ty kobietko tworzysz. PIęknie wyszła ta tkanina, póki co to dalej dla mnie czarna magia, z miłą chęcią obseruję Twoje poczynania.
OdpowiedzUsuńfajniaście ! powodzonka!
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Zawsze fascynowało mnie tkactwo.
OdpowiedzUsuń