niedziela, 1 sierpnia 2010
Tylko żółty
No dobrze, niech będzie, że oliwkowy...
Ela uzyskała z wrotycza piękny zielony, a ja jak zwykle żółty...
Ściga mnie, czy prześladuje ten kolor?!
Dla Waszej wiadomości uzyskałam już żółty z liści brzozy, herbaty roiboos (a miał być brązowy), no i z wrotycza (a miał być zielony).
Farbowałam BFL ukręcony w singlu - 100 g/630 m - niestety jest trochę przekręcony dlatego trzymam go w kulce - nie mam nawijarki - użyłam dwóch krzeseł i dwóch rąk ;-) Muszę zrobić próbkę, żeby sprawdzić jak będzie się ta nić sprawowała w robocie.
Moja Babcia twierdzi, że każdą moja wełnę może zużyć na skarpetki, niezależnie od koloru ;-) Najwyżej będą żółte skarpetki...
Etykiety:
BFL,
farbowanie,
moje włóczki,
przędzenie,
ukończone w 2010,
wrotycz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kolor jest bez zarzutu - choć nie taki planowałaś.A humor i Twój i szanownej Babci - absolutna rewelacja!!!Pozdrawiam babcię:)))
OdpowiedzUsuńKolorek świetny oliwkowy lubię taki .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie się ten kolor też podoba! Wręcz "kręci" ;)
OdpowiedzUsuńA czy to w ramach UFOKów wyprodukowałaś eguniu?
Żółty jest piękny! Nawet, jeśli planowałaś coś innego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ewa
Dobrze, że są pocieszycielki na świecie...
OdpowiedzUsuńJeden haftowany Ufok w trakcie, ale idzie z oporami, Jolciu.
To jest wyjątkowo piękny żółty!
OdpowiedzUsuń