Chodniki są trzy o wymiarach 60x115 cm każdy. Dlaczego trzy? Na jeden nie warto osnuwać krosien, bo to żmudna robota, więc zakłada się od razu więcej osnowy. Zdejmowanie tego, co się schowało pod warstwą kolejnej pracy jest bardzo ekscytujące :) Po prostu święto tkaczki...
Oczywiście można wyliczać, projektować. Ja ciągle jeszcze się bawię w tkanie i idę głównie na żywioł. Projektuję "z grubsza": potkam sobie chodniczki z maminej wełny, założę z pięć metrów osnowy i zobaczymy co wyjdzie. "Wyszły" trzy. Różnią się grubością wątku (pojedyncza lub podwójna nić) i jego składem (wełna lub akryl). Najbardziej udany jest chyba ten w zielone pasy. Ledwo zdjęłam chodniki z krosien, a dzieci ustawiły się w kolejce po nie - już są rezerwacje.
Nawet Rudzik dokonał już wyboru:
Nie, nie mam czwartego kota. Rudzik jest u mnie "na wakacjach".
Pozdrawiam serdecznie wszystkie czytelniczki i czytelników!
Fajowe te chodniczki, pięknie wyszły - gratuluję.
OdpowiedzUsuńCo za satysfakcja mieć własnoręcznie utkany dywanik! Pozdrawiam:)
Fajnie Ci wyszły te chodniczki! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Miło jest patrzeć jak super sobie radzisz.
OdpowiedzUsuńMam małe pytanie na temat Rudzika. Jak radzą sobie Twoje koty, gdy Rudzik jest u Was na wakacjach? Jak to znoszą? Właśnie mam kłopoty z moim kotami, mała znajda zastrasza mi starszą kotkę, już nawet dochodzi do łapoczynów;(
Rudzik wybrał tak jak ja!
OdpowiedzUsuńswoją drogą wielki podziw mnie bierze! super ci to wychodzi
Ładne Ci wyszły te dywaniki. Ja też ustawiam się w kolejce po chodniczek ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam ten równiutki brzeg :)
Rudzik próbował swych sił (jest duży i ma charakterek), ale moje koty sobie z nim poradziły. Początkowo trochę na siebie syczały, ale ustaliły sobie co komu wolno i jest ok. Moim kotom jest łatwiej, bo wychodzą na dwór. Jak mają dość nadaktywności Rudzika, to się ewakuują. Rudzika nie wypuszczam, bo jest kompletnie miastowy i wącha ze strachem nawet trawę :)
OdpowiedzUsuńKot prezentuje się bajkowo. Uwielbiam kociszcze.
OdpowiedzUsuńA dywaniki - dzieło rąk własnych. Eguniu - padam z wrażenia dla Twojej kreatywności, zdolności i multidyscyplinorności.
No gratulacje!!!Piękne!!!
OdpowiedzUsuńSwietnie wyszlo :))
OdpowiedzUsuńdziwne że, bereńczyk nie pogonił towarzystwa i sam nie zajął wszystkich dywaników:))
OdpowiedzUsuńJest "na wygnaniu", to znaczy siedzi cały dzień na podwórku, bo zmienia szatki na zimę (koszmarnie puszcza włos). A koty ma w serdecznym poważaniu: pogoni czasem towarzystwo, żeby nie zapomniało, kto tu rządzi :)
OdpowiedzUsuń