środa, 15 czerwca 2011
Turkusowy szal
Utkany ręcznie na krosnach. Osnowa kordonek Maxi + trochę śmietków (boulcle, wstążki, sznurek nawet). Wątek - moja wełna - farbowana i przędziona ręcznie. "Marki" BFL na cienko :) Szal jest miękki,delikatny w dotyku.
Uwagi:
Szybko muszę zrobić fartuch na wale podawczym - szkoda mi zmarnowanej osnowy. Szal jest trochę krótki (ok. 2 m), bo źle wyliczyłam długość osnowy na zmarnowanie.
W trakcie roboty popełniłam dużo błędów - częściowo spowodowanych złym ustawieniem nicielnic, a sporo tego - z braku wprawy.
Jestem z siebie bardzo dumna :))) 100% handmade - zaczęłam od białej czesanki...
I oczywiście planuję kolejną rzecz na krosnach. Pomysłów mam kilka i jeszcze nie wiem, który zrealizuję jako pierwszy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szal wyszedł piękny, masz prawo być z siebie dumna !
OdpowiedzUsuńO.O Jestem pod wrażeniem! Zdolna z Ciebie kobitka :)
OdpowiedzUsuńCiekawy szal. A ja zanim przeczytałam zastanawiałam się jak na drutach ( bo nie przyjrzałam się) wstawiłaś pinowo nitkę. Podziwiam samozaparcie, cierpliwość, talent i pomysł na tkactwo w XXI wieku.Brawo!!!
OdpowiedzUsuńMiało być pionowo.Przepraszam
OdpowiedzUsuńJest p i ę k n y :)
OdpowiedzUsuńEgunia - szóstka z plusem!
OdpowiedzUsuńJest śliczny!
Gratuluję! Szal jest bardzo piękny.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam zapał, cierpliwość i skutek.
OdpowiedzUsuńWiem jaka cieszy taka praca. Gratuluję.
Brawo. Super. może jako osnowę następnej 'użyjemy" tej wełenki co to ją od ciebie dostałam a utkamy na niej coś w różach?
OdpowiedzUsuńPiękny! Eguniu już bardziej hand made się faktycznie nie da. Chyba że Cię wełna porośnie ;)
OdpowiedzUsuńładny jest i najważniejsze Twój od a do z
OdpowiedzUsuńImponujace. Zrobic cos takiego ze sterty bialych klaczkow... niesamowite :-)
OdpowiedzUsuńPiękny szal !!! lubię takie surowe, jakby niedbałe sploty ;)
OdpowiedzUsuńEguniu podglądam Twoje zmagania z krosnem od samego początku, a wcześniej zerkałam jak przędziesz.
Urodziłam się i dorastałam w domu gdzie furkot kołowrotka słyszało się od wczesnego rana. Przędła prababcia, babcia i mama. Prababcia była słynna ze swoich umiejętności. Babcia i mama tkały, ale wcześniej musiały sobie przygotować przędzę od podstaw, czyli strzygły owce lub hodowały len. Potem to przetwarzały, uczestniczyłam we wszystkich etapach. Sporo pamiętam, najpierw patrzyłam, potem pomagałam. Dziś nie czuję potrzeby do tego wracać.
Krosna jeszcze stoją na strychu u rodziców, kołowrotki pewnie też.
Z wiekiem coraz bardziej nie lubię wełny, sama myśl o niej wywołuje gęsią skórkę, ale delikatny len kocham. Mam płótna lniane utkane ponad 50 lat temu przez moje babcie. Przez sentyment chronię też przed molami;) tkaniny wełniane, m.in. słynne janowskie dywany dwuosnowowe (stamtąd się wywodzę), ale leżą w najdalszym zakątku domu.
Chyba dlatego tak lubię do Ciebie zaglądać, że jest tu trochę tej magii z dzieciństwa :)))
Krzysiu, dzięki za tę opowieść - zazdroszczę Ci trochę - i skarbów rodzinnych, i "napatrzenia się w dzieciństwie", którego mi brak. Nie miałam okazji oglądać jak pracuje się na krosnach - do wszystkiego muszę dochodzić metodą prób i błędów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim za te miłe słowa :)
Czapki z głów :-) Szal jest przepiękny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Elu, bardzo bym chciała dotknąć takiego ręcznie utkanego szala :-)
OdpowiedzUsuńWygląda na mięciutki i delikatny. Z tym błędami pewnie masz rację, mogę się z Tobą zgodzić, ale że je zauważę, no na to już nie licz :-)
I fajnie, że jesteś dumna.
jak za daaaawnych czasów... Kochana, MUSISZ być z siebie dumna, szal jest piękny - osobiście żadnych niedociągnięć nie widzę :)
OdpowiedzUsuńzjadło mi moją erratę do wpisu: napisałam, że całkiem dumna to będziesz wtedy, gdy szal nie tylko będzie na początku białą czesanką w Twych rękach, ale cofniesz się w procesie produkcji do formy, która zżerała Ci kwiaty w ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńpiękny, choć nie mój kolor :)
OdpowiedzUsuńgratulacje :)
piękna praca....
OdpowiedzUsuńTu KornellaIKA, szal jest bajecznyyyyy i to ma być debiut? To strach się bać co będzie za chwilkę... Gratuluję pomysłu i wykonania:)
OdpowiedzUsuńEguniu... ja już kiedyś pisałam - dotknąć, dotknąć coś takiego! Rozmarzyłam się;)
OdpowiedzUsuńNie mam wspomnień jak Krzysia... ale wydaje mi się, że to czuję i widzę... widzę oczami wyobraźni i przędę, tkam... marzę... Kiedyś może jakieś warsztaty, może... ech... życie chyba za krótkie!
Brawo !!!Szal cudownie handmejdowy :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, tradycje tkackie są u nas nadal żywe. W gminach wiejskich wiele się dzieje, wykorzystują szanse dane przez UE, w Janowie nadal działają warsztaty, są izby regionalne, są organizowane kursy, pokazy...
OdpowiedzUsuńJanów
Gdybyśmy się wreszcie uporali z tym remontem to z przyjemnością bym Was zaprosiła i obwiozła po ścieżkach z dzieciństwa. Kiedyś na kołderkach była o tym mowa i ja się nie wycofuję.
Chyba.... żeby to dałoby się zorganizować jakoś inaczej, bo w tym roku nie mogę służyć noclegiem
Wspaniały i w 100% własnoręczny!
OdpowiedzUsuńChylę czoła, bo cudna rzecz wyszła spod Twoich rąk:)
Podglądam Ciebie juz od pewnego czasu . Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich robótek, ale szal to jest mistrzostwo. Gratuluję !
OdpowiedzUsuńEguniu dzielna z Ciebie kobietka, tyle cierpliwości i serca w tworzenie tego dzieła włożyłaś, obserwowałam od początku Twoje zmagania i jestem pełna podziwu. :)
OdpowiedzUsuńGodne podziwu dzieło :)
OdpowiedzUsuńWyszedł super, a wprawy nabierzesz robiąc następne ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Szal piękny.
OdpowiedzUsuńSzal jest zachwycający, magia kolorów na nim i ten urok ręcznej roboty, jestem pod wrażeniem! Cudo!
OdpowiedzUsuń