środa, 21 października 2009

Drutowanie i spadanie

Małe sprostowanie - to różowe na obrazku w poprzednim poście to nie jest Swallowtail ;-)
Mój Swallowtail dla Ewy wygląda teraz tak:

Chusty mają to do siebie, że po przekroczeniu pewnej fazy nie da się ich w pełni rozłożyć (no, chyba, że ktoś ma drut na bardzo długiej żyłce). Efekt końcowy zawiera element niespodzianki - oby miłej dla oka! Moja robótka pomału posuwa siedo przodu - robię ją z coraz większą przyjemnością - bo widać jak przybywa, bo wszystkie oczka ładnie wychodzą, oby tak dalej...

I na koniec - wielkie podziękowania za przyznane nagrody - Cieszę się, że docieniacie mnie mimo, że prowadzę raczej "żywot osobny" i specjalnej aktywności w zabawach, wymianach i takich tam nie biorę. Ale wyróżnieniem się cieszę.

Aa! Babci nie mówcie, że ją "opublikowałam" - mogłaby to źle znieść - tak sobie myślę...

5 komentarzy:

  1. Dobra, postaramy się nie zdradzić Babci, że jej zdjęcie w internecie krąży ;) Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam po długim milczeniu. Szalik cudny, Babcia przecudna. Też miałam kochaną Babcie - miała na imię Aniela i zawsze dla mnie czas, uśmiech i wszystko, co maja kochające babcie dla wnucząt. Nauczyła mnie rodić na drutach , haftu i szydełkowania.
    Zamówiłam aztecę na szalk trójkątny dla syna ( będę zgapiać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Babcia ma na imię Wanda. Proszę "zgapiać" szalik - bardzo mi miło, że ktoś ma podobny gust do mojego ;-)
    Pozdrawiam serdecznie czytelniczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajna babcia, wprost archetypiczna :-) A szal piekny i już

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.