Rozmiar: 60x95 cm. Osnowa : cotton fifty Bergere de France (bawełna z akrylem), Wątek: niewiadomoco, za to przywiezione aż z Indii przez Alicję :) Włóczka o nierównej grubości, melanżowa, raczej sztuczna. Na krosna - świetna.
Małe zbliżenie:
Bardzo mi się podoba (wiem, że skromnością nie grzeszę :)
To jest moja tkanina, którą już tu prezentowałam w trakcie pracy:
Rozmiar: 60x130 cm Osnowa: cotton fifty Bergere de France (bawełna z akrylem), wątek : moja włóczka uprzędziona ręcznie: merynos z lnem (gotowa mieszanka kolorów)
Namyślam się na co ją wykorzystać.Udało mi się zachować osnowę przeciagnięta przez nicielnice i grzebień. Mogę spróbować dowiązać następną - oszczędzę sobie mnóstwo pracy w ten sposób. Hura! Zastanaiwam się nad kolejnymi projektami. Chyba chodniczki-dywaniczki. Są chętni w rodzinie :)
Fantastyczne, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Eguniu, gratuluję pięknych prac :) Co masz na myśli pisząc o osnowie, że spróbujesz dowiązać następną?
OdpowiedzUsuńChętni na chodniczki to pewnie nie tylko w rodzinie się znajdą :)
OdpowiedzUsuńA co do tkaniny zapytam... czy spódnicę można uszyć z tej tkaniny Eguniu?
To aż niemożliwe w XXI wieku: włóczka uprzędziona, materia utkana i jeszcze coś z tego uszyć! Słuchałam właśnie dzisiaj audycji na temat ginących zawodów takich właśnie jak tkacz, snycerz... ech nawet szewc co buty naprawia to już zanika, nie mówiąc o tych co szją buty na miarę.
Pozdrawiam :)))
Przygotowujesz osnowę, dowiązujesz do starych nitek nowe, przeciągasz przez nicielnice i grzebień, mocujesz (stare, krótkie nitki wyrzucasz) i tkasz od nowa. Jedyny problem - będzie taka sama szerokość. Prawidłowo przełożone nicielnice pożyczano sobie nawet w tym celu, żeby nie osnuwać zawsze od nowa, bo to najżmudniejsza robota.
OdpowiedzUsuńSpódnica byłaby dość gruba - taka na zimę stulecia. Tkanina jest raczej w typie kocykowym. Chyba zostawię ją jako pled.
WSPANIAŁE!!! Za brakło mi więcej słów!
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten sposób, postaram się zapamiętać.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie napisać w paru słowach, jak mnie uczono to robić podczas kursu, na którym byłam w Żelisławiu: gdy praca była ukończona, zwalniałam hamulec wału nadawczego (odbiorczego chyba też, ale nie jest to konieczne) i poluźniałam nici osnowy, następnie odcinałam osnowę z gotową pracą, a pozostałe nici wiązałam porządnie w kokardy, żeby nie uciekły przez płochę i nicielnice, i przywiązywałam je po kolei na nowo do tego patyczka, który jest przywiązany do wału odbiorczego, by zacząć kolejną pracę.
Cieszę się, że zdecydowałaś się na pled :)
Chodniczek powalający- cudny!. Szalenie mi się podoba. Druga tkanina także ładna.
OdpowiedzUsuńPięknie utkałaś te rzeczy :)
OdpowiedzUsuńNa dywaniku kolory same się układają, czy specjalnie dobierałaś nitki ?
Jestem też ciekawa, ile waży niebieski pled?
przez to Wasze tkanie coraz częściej myślę o warsztacie, ale jak na razie to będę podziwiać Twoje poczynania, no i co słychać u owieczek ?
OdpowiedzUsuńsuper .naprawde swetnie ci to idzie.super na ocielacz za lozko na sciane ;)
OdpowiedzUsuńW chodniczku są dwa kolory nitki i "liczone" paski. Owieczki dorobiły się "chatki na lato" w sadzie :)
OdpowiedzUsuńDywanik śliczny. Pamiętam takie z dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńmelanżowy dywanik bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńpodziwiam Twoje tkanie nieustannie :)
super sprawa :)
OdpowiedzUsuńInformacja dla wielbicielek tkactwa: Dywanik już leży a mój mąż będzie miał na czym ćwiczyć
OdpowiedzUsuńchodniczek jest przepiękny! To jedyny rodzaj dywanu, jaki w zasadzie lubię, więc zazdroszczę talentu twórczyni i dzieła użytkowniczce!
OdpowiedzUsuńCudowne :)
OdpowiedzUsuńMoja mama posiada kilimy na ścianę robione chyba takim sposobem, jutro je wyciągnę i obejrzę. Szkoda, że obecnie ich miejsce jest głęboko w szafie.