poniedziałek, 19 grudnia 2011

Odzywam się

... po przerwie. Choróbsko mi się przypętało takie, że nawet mi spadło tempo dziergalnicze.
Za to przejrzałam różne "trupy w szafie" i zabrałam się za prawie skończone, porzucone itd, itp. Część zamieniła się z powrotem w urocze kłębki, a coś tam skończyłam. Niestety na przeglądanie ofety różnych sklepów z włoczkami siły miałam i na poczcie czekają przesyłki do odbioru :) (Raz się żyje)

Fotki takie sobie, bo panują egipskie ciemności wprost. Wiadomo najkrótsze dni w roku mamy...

O trupie teraz.
W maju zaczęłam Central Park Hoodie. Wstyd przyznać, że po zrobieniu pleców i przodów (tak, tak) rzecz porzuciłam. Teraz zamarzył mi się bezrękawnik-kamizelnik. W zasadzie było gotowy. JEDEN dzień roboty i mam moje wdzianko gotowe:
 Ma kaptur (u mnie nazywany kapucą):
Guziki w trakcie produkcji...
Włóczka to przerabiane razem  DLG i Lima Bergere de France, czyli wełna z alpaką w wersji rustic a la lata siedemdziesiąte :) Druty 6 mm na żyłce. Mam ochotę na powtórkę z tej rozrywki, ale z jednolitej włóczki (może tweed albo coś z moich ostatnio odkrytych Dropsów)

Ale już to coś lubię!

Warkoczowo działam dalej. Czapka powstała (wiem, że jestem nuudna):
Czapka będzie częścią kompletu, ale o tym innym razem.

9 komentarzy:

  1. Fajny kamizelnik mamo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żaden przeciąg Ci teraz nie straszny. Cudnie, że się odezwałaś. :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wdzianko. Zarówno kolor jak i fason:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. kamizela mnie podbiła! Coś pięknego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę Ci wytchnienia, spokoju, nadziei, szczęścia i ciepła rodzinnego jakie niesie ze sobą czas Bożego Narodzenia .
    Jasmin

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrowych i spokojnych Świąt

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.